Jakość - najczęściej używane słowo przez Jacka Magierę na zgrupowaniu - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Słowo na niedzielę: Jakość

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Głośno ostatnio było o ruchach transferowych kilku drużyn z Ekstraklasy. Szczególną aktywnością na tym polu wykazywali się Lech, Zagłębie i Śląsk. W Legii natomiast nie doszło na razie do żadnych ruchów, co nie znaczy, że pozyskanie nowych zawodników nie jest bliskie. Przy Łazienkowskiej, mimo zmiany prezesa, wciąż kontynuowana ma być polityka stawiania na graczy ogranych w ligach silniejszych od polskiej. W skrócie Legia stawia na jakość.

Kuciak - Rzeźniczak, Żewłakow, Astiz, Wawrzyniak - Radović (68' Żyro), Łukasik (87' Furman), Gol, Ljuboja, Kosecki (90' Salinas) – Saganowski – w 2012 r. tacy zawodnicy wybiegli w barwach „Wojskowych” na rewanż z Rosenborgiem. Jedynie o trzech z nich można powiedzieć, że byli otrzaskani z futbolem na międzynarodowym poziomie. Co ciekawe, zmiennicy to niemal sama młodzież. Nieco ponad 4 lata później legioniści zmierzyli się w Warszawie ze Sportingiem Lizbona, przeciwko któremu wybiegli w składzie: Malarz - Bereszyński, Pazdan, Rzeźniczak, Hlousek - Moulin, Kopczyński, Radović, Odjidja-Ofoe, Guilherme – Prijović. Praktycznie wszyscy, poza Kopczyńskim mieli bogate doświadczenia w spotkaniach międzynarodowych. Mecze reprezentacji, Bundesliga, Premiership, Championship, liga belgijska, liga portugalska, dziesiątki meczów w europejskich pucharach. Zmiennikami byli też doświadczeni gracze, jak Kucharczyk, Hamalainen, czy Dąbrowski (choć ten ostatni bez wielu gier w pucharach). Nie ma co się rozpisywać, różnicę widać gołym okiem.

Pod wodzą Jacka Magiery ekipa Legii nie pęka w trudnych momentach. Ani razu w minionym sezonie nie spanikowała z powodu utraty gola, nawet w końcówce spotkania. Zresztą w ogóle daje sobie mało bramek wbić. Oczywiście wynika to zrealizowania pomysłów trenera, ale właśnie sztuką jest umieć je wdrożyć w życie. Potrafią tego dokonać jedynie dobrzy zawodnicy, a równocześnie tacy, którym żadna boiskowa sytuacja nie jest obca. Właśnie takich Legia szuka. Obrazowo tłumaczył to kiedyś Bogusław Leśnodorski, który dowodził, że woli wydać więcej na zawodnika z przeszłością w Bundeslidze, który przyzwyczajony jest do wysokiej intensywności gry, wielu meczów o stawkę i rywalizacji na treningach, niż mniej na wschodzącą gwiazdę np. z Rumunii. W tym pierwszym przypadku bowiem kupuje gracza niemalże z gwarancją. Ryzyko transferowego niepowodzenia jest w ten sposób minimalizowane.

Klub jednak musi mieć na to pieniądze. Jeśli nawet nie na sam transfer piłkarza, to na jego pensję, menadżerskie prowizje, wysokie wyjściówki, premie etc. Jeśli zaś nie ma, a trafia się szansa ściągnięcia kogoś takiego jak Odidjia-Ofoe, to trzeba szukać innych rozwiązań, np. podziału z kwoty od przyszłego transferu. Legia przez kilka lat zbudowała sobie wśród piłkarzy markę klubu dotrzymującego słowa. Zawodnicy wiedzieli, że jeśli zejdą ze swych wymagań, to nikt nie będzie robił im przeszkód w odejściu. Dla klubu o jednak ograniczonych na tle Europy możliwościach, takie postrzeganie go jest bezcenne. Gracze wiedzą, że przyjdą do Warszawy, zarobią porównywalne lub niewiele mniejsze pieniądze jak w swych dotychczasowych ligach, ale w zamian za to przeżyją ciekawą przygodę w pucharach, zwłaszcza, że mają okazję pokazać się całemu światu w Lidze Mistrzów, a potem wybiorą najlepszą dla siebie drogę.

No i właśnie, tu dochodzimy do gorszej strony związanej z posiadaniem piłkarzy o wysokiej jakości… Dobrzy zawodnicy ciągle są w orbicie zainteresowań mocniejszych, a przede wszystkim bogatszych klubów. Staramy się ich zatrzymywać, ale niemal co okienko odchodzi ktoś z podstawowego składu. Po prostu nie da się tego uniknąć. Taki zamknięty krąg, z którego pewnie nigdy się nie wydostaniemy, bo zawsze piłkarze będą chcieli zarabiać więcej lub grać w mocniejszych ligach. W tym pierwszym przypadku Legia po prostu musi więcej płacić, a skok w pensjach w ostatnich latach był bardzo wyraźny. Dość powiedzieć, że zarobki rzędu 100 tys. zł miesięcznie i wyższe nie są wcale przy Łazienkowskiej wyjątkiem. W Warszawie płaci się dużo więcej niż w innych klubach Ekstraklasy. I dobrze. Jakość kosztuje.

Dużo płaci się też trenerom. Ogromne pieniądze zarabiał już Maciej Skorża, ale prawdziwym rekordzistą był Besnik Hasi. Tymczasem najmniej, i to dużo mniej od każdego z poprzednich pięciu trenerów, zarabia obecny szkoleniowiec. Ciekawe, czy prezes Mioduski planuje podjąć z nim rozmowy w sprawie podwyżki?

Uważam, że skok jakościowy, jakiego dokonała Legia w ostatnich latach jest nie do przecenienia. To już nie jest drużyna oparta o chimerycznych graczach, których nie ma komu zastąpić. To niepękający przed nikim goście zaprawieni w bojach na różnych frontach piłkarskich bitew, wiedzący czego chcą i jak to osiągnąć. I tak budowanej Legii chcemy.

P.S. "Jakość" to najczęściej powtarzane słowo przez trenera Magierę w Warce.

Autor: Jakub Majewski "Qbas"
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.