Nadal bez wyjazdowego zwycięstwa
Koszykarze Azotów odnieśli pierwszą wygraną od 31 stycznia. Gospodarze, którzy jeszcze mają cień szansy na awans do czołowej ósemki wystąpili mocno osłabieni. Zabrakło trzech podstawowych zawodników. Ze względu na kontuzje nie mogli wystąpić: najlepszy strzelec Tomasz Celej oraz Ireneusz Chromicz i Artur Golański. Ten drugi siedział na ławce rezerwowych, a miejsce dwóch pozostałych zajęli kadeci Łukasz Grys i Marcin Dobosz.
Przed meczem trener Jacek Gembal szczególnie serdecznie witał się ze swoim byłym zawodnikiem Wojciechem Majchrzakiem, który dokończył tegoroczny sezon w Wiśle.
Całe spotkanie stało na mizernym poziomie. Do przerwy bardziej chciało się grać gościom. Co prawda rozpoczęło się od prowadzenia Azotów 6-2, ale skuteczni Kamil Sulima i Dominik Czubek sprawili że w chwilę później było 6-11. Niestety na ławkę rezerwowych powędrował Andriej Sinielnikow. Najbardziej doświadczony zawodnik popełnił w ciągu 8 minut trzy faule i do przerwy nie pojawił się na parkiecie.
Po zmianie stron goście popełniali faul za faulem co znacznie ograniczało ich poczynania w obronie. Z czterema faulami grał pod koszem najwyższy Bartłomiej Błaszczyk. Również cztery przewinienia już w 25 minucie miał najbardziej aktywny Dominik Czubek.
Gospodarze wykorzystywali nie najlepszą obronę przeciwnika i powiększali przewagę. M.in. w 28 minucie po dwóch "trójkach" Loftona było 58-45.
Na początku ostatniej odsłony piąte przewinienie "złapał" Czubek. Kibice wreszcie obejrzeli kilka ciekawych akcji, głównie za sprawą Hughesa i Loftona. Największe brawa dostał jednak kadet Marcin Dobosz, który trafił "trójkę", a piłka wpadająca do kosza odbiła się jeszcze od tablicy. Nie udało się tym razem trafić innemu kadetowi Łukaszowi Grysowi, który m.in. nie wykorzystał dwóch wolnych.
Autor: Gazeta Wyborcza