REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Widzewem

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com

Legia Warszawa nie wygrała już szóstego meczu z rzędu. Tym razem warszawiacy przegrali z Widzewem Łódź 0-1. Zapraszamy do ocen, jakie przyznaliśmy podopiecznym trenera Kosty Runjaicia.



Rafał Augustyniak - Od początku spotkania grał na wysokim poziomie. Piłkarzom Widzewa bardzo trudno było go pokonać, minąć czy chociażby uciec. W 44. minucie skutecznie do końca pilnował Rondicia, przez co napastnik nie oddał czystego strzału. Taka postawa stopera powinna być oczywista, choć ostatnie mecze w wykonaniu obrońców legionistów świadczą o czym innym. Augustyniak w Łodzi zagrał tak, jak prezentował się przez większość rundy jesiennej, chciał być po prostu liderem. Można mówić, że bliżej mu do pomocnika, że nie jest tak zwrotny czy szybki, ale fakty są takie, że w Legii nie ma lepszego stopera od niego. Sytuacja w drużynie zmusiła Augustyniaka do powrotu do defensywy i chyba prędko się to nie zmieni.

Ryoya Morishita - Nie chcę aż tak wychwalać zawodnika, który dopiero co trafił do klubu, a na swoim koncie nie ma jeszcze gola czy asysty, ale tylko na grę Japończyka spośród ofensywnych graczy Legii patrzyło się przyjemnie. W pierwszej połowie był świetny. Dużo biegał, mijał rywali, odbierał im piłkę, grał niekonwencjonalnie. W 15. sekundzie oddał celny strzał głową, później trafił piłką do siatki, ale był na minimalnym spalonym, a następnie świetną okazję wykreował Gualowi. Po zmianie stron Morishita obniżył loty, lecz wciąż dawał zespołowi więcej niż drugi z wahadłowych. Legia może mieć z niego wiele pociechy, ale musi go lepiej wykorzystywać.

Juergen Elitim - Zagrał solidne spotkanie. Może Kolumbijczyk nie był niesamowity na boisku, ale gdyby każdy z jego kolegów zagrał na poziomie Elitima, to Legia w Łodzi by nie przegrała. Brał grę na siebie, starał się napędzać ataki warszawiaków, a dodatkowo zanotował dwa ważne odbiory. Wciąż nie jest w takim gazie jak na początku sezonu, ale jest stabilnym zawodnikiem w fatalnie grającym zespole. Zszedł z boiska w doliczonym czasie gry.

Dominik Hładun - Nie miał heroicznych interwencji, a raczej proste obrony po strzale Klimka, który nie zmierzał w światło bramki, czy po nie do końca udanym uderzeniu Rondicia w 44. minucie. Niestety, nie zdołał pomóc zespołowi, gdyż nie poradził sobie z piekielnie mocnym uderzeniem Álvareza w końcówce spotkania. Hładun większych szans nie miał, był zupełnie zasłonięty.

Yuri Ribeiro - Niekiedy za dużo ryzykował w obronie, ale też nie popełniał jakiś szczególnych błędów. Był to występ bez większych fajerwerków, o którym latami opowiadać nie będziemy. Z drugiej strony, jeżeli swoimi poczynaniami nie zapadł nam w pamięci, to może dobrze, bo oznacza, że nie podjął wielu złych decyzji. Był zamieszany w straconego gola, ale walczył o piłkę, był przy snajperze, choć faktycznie wydelegował futbolówkę z za małą siłą.

Radovan Pankov - W jego grę często wkradała się nerwowość. Wydaje się, że momentami Serb powodował niepotrzebne nerwy. Niekiedy mógł zagrać bezpieczniej, a zamiast tego ryzykował, co nie zawsze się opłacało. Miał niezłe interwencje, ale jednak częściej prezentował elektryczną postawę. W pierwszej połowie pozostawiał nieco za dużo miejsca Klimkowi. Dodatkowo niecelnie zagrywał piłkę. Tylko 74% dokładności podań to jak na stopera przeciętny wynik.

Bartosz Kapustka - Rozpoczął mecz z przytupem, ale gasł z każdą minutą. Już w 15. sekundzie świetnym podaniem obsłużył Morishitę, który nie zdołał pokonać Gikiewicza. Później był chętny do gry, starał się brać futbolówkę na siebie, ale równie często ją gubił. Można go pochwalić za powroty do defensywy, ale w ofensywie wyglądał przeciętnie. Nie mogę zrozumieć jego strzału z doliczonego czasu gry. "Kapi" dostał świetną piłkę, wystarczyło mocno uderzyć, ale on pchnął, może musnął futbolówkę, w każdym razie trudności Gikiewiczowi nie sprawił żadnych.

Paweł Wszołek - Dobrze rozpoczął mecz, w 11. minucie po jego podaniu świetną okazję miał Gual. Znowu się nabrałem, bo już myślałem, że to powrót jego dobrej gry, że nastąpi jakieś przełamanie, ale jednak nie. Wszołek ponownie był niewidoczny przez większość czasu. Jego ofensywna gra nie przynosiła za wiele korzyści warszawiakom. Nie można mu odmówić starań czy wybiegania, bo podczas spotkania wykonał 20 sprintów, ale co z nich wynikało? Niezbyt wiele. Zszedł z murawy w doliczonym czasie gry.

Marc Gual - Miał niezłą okazję w 11. minucie, ale piłką trafił w nogę Szoty. W 25. minucie ponownie stanął przed szansą, jednak futbolówka poszybowała nad bramką. Również w 54. minucie popisał się strzałem, lecz lepszy był Gikiewicz. Gual nie zawsze rozumiał się na murawie z kolegami z zespołu. Podjął kilka błędnych decyzji. Na boisku się złościł, wściekał, ale jak można się domyśleć, za wiele to nie dawało. Opuścił plac gry w 77. minucie.

Josue - Początek w jego wykonaniu był niezły, ale dobra postawa trwała może kilkanaście minut. Przez całe spotkanie piłkę dośrodkował siedmiokrotnie, ale ani razu celnie. Nie wykonał żadnego dryblingu czy kluczowego podania. Josue był skryty, jakby się bał, a przecież dla niego takie mecze jak z Widzewem to była przyjemność. Nie pokazał nic, za co można by go było wyróżnić. Grał bez werwy i choć nie chcę mu zarzucać braku starań, to z boku wyglądało, jakby mu się nie chciało.

Blaz Kramer - Nie miał żadnego wpływu na grę lub był on znikomy. Pięć celnych podań przez godzinę to słaby wynik. Do poczynań legionistów nic nie wnosił. Mógł być na murawie lub mogłoby go nie być, w sumie różnica żadna. Przez uraz opuścił boisko w 58. minucie.

Zmiennicy

Wojciech Urbański - Wszedł na murawę w 58. minucie. Przed 19-latkiem było spore wyzwanie. Urbański debiutował w Łodzi, na stadionie Widzewa, gdy w Legii trwa ogromny kryzys. Poradził sobie nieźle, bo między innymi powinien zanotować asystę. Młody zawodnik świetnie się odnalazł po prawej stronie boiska, po czym celnym podaniem obsłużył Kapustkę, który zmarnował okazję. Oczywiście, miał również kilka niebezpiecznych strat, tych mógł się wystrzec, ale z drugiej strony było to jego pierwsze spotkanie z "eLką" na piersi, o czym nie można zapominać.

Maciej Rosołek, Qendrim Zyba, Gil Dias - Każdy z nich zagrał za krótko, aby ocenić, jednak warto zaznaczyć, że to Portugalczyk zasłonił piłkę po strzale Álvareza. Dias znacznie utrudnił interwencję Hładunowi.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.